Ranczo w Siemianowicach Śląskich, tuż przy granicy z Katowicami to niezwykle intrygujące miejsce. Dla jednych, to składowisko śmieci i odpadków, a dla innych pewny rodzaj sztuki. Historia miejsca jest niezwykle ciekawa i zahacza również o wątek muzyczny. To właśnie tutaj Miuosh nagrał teledysk do jednego ze swoich największych hitów „Reprezent”. Jeśli nie znaliście wcześniej historii tego miejsca, to ostatni moment, żeby je zobaczyć.
Skąd się wzięło ranczo w Siemianowicach
Historia rancza położonego na granicy Katowic i Siemianowic, nie jest niestety wesoła. Wszystko zaczęło się około 20 lat temu w osobie Pana Jurka, którego życiorys można porównać do bieszczadzkich zakapiorów. Będąc młodym człowiekiem przyjechał na Śląsk, jak to wtedy bywało w poszukiwaniu lepszego życia. Początki były całkiem niezłe, ale jak to w życiu – nic nie jest stałe. Wkrótce zaczęły się problemy z alkoholem, incydent więzienny i rak krtani. Wszystko runęło jak domek z kart.
Z alkoholizmem Pan Jerzy sobie poradził, raka udało się wyleczyć (kosztem usunięcia strun głosowych), poznał również swoją obecną żonę, z którą ma siedmioro dzieci. Jego terapią okazało się budowanie rancza. Ulica Chemiczna przy której znajduje się to ciekawe miejsce, to teren całkowicie zapomniany. Na początku miało być namiastką gospodarstwa wiejskiego, potem pojawiła się idea placu zabaw dla dzieci. Materiały na „budowę” pochodziły z tego co znalazł na hałdach i wysypiskach. Czy dawał tym przedmiotom drugie życie czy tylko zaśmiecał teren? Każdy musi odpowiedzieć sobie sam.
Miuosh ft. Joka „Reprezent” teledysk
Na hip-hopie znam się jak na mercedesach, czyli prawie nic. Jednak kiedy usłyszałem ten kawałek, a przede wszystkim zobaczyłem teledysk, to od razu skojarzyłem miejsce. Kilkanaście lat temu przejeżdżałem tamtędy samochodem i trochę się… bałem. Miejsce wyglądało jak z postapokaliptycznej wizji. Dopiero klip pokazał mi to miejsce z szerszej perspektywy. Możemy zobaczyć jak siemianowickie ranczo funkcjonowało. Na klipie widzimy też Pana Jurka (starszy Pan tańczący z gęsią), jego dzieci oraz cały zwierzyniec. Zbierając materiał do wpisu dojrzałem tylko psy i gęsi, a podobno jest tutaj także koza i koń.
Koniec rancza w Siemianowicach Śląskich
To już najprawdopodobniej ostatni moment żeby zobaczyć to miejsce. W tym roku zapadł wyrok w sprawie oczyszczenia tego nielegalnie zajętego terenu. Koszty uprzątnięcia wyceniono na około 300 000 zł. Rodzina Pana Jurka nie ma takich pieniędzy, dlatego też miasto Siemianowice Śląskie weźmie to na siebie. Właściciel rancza, mieszka w bloku naprzeciw swojego „dorobku życia” i z okien mieszkania będzie musiał oglądać jak teren pustoszeje.
Na koniec wrzucam teledysk i zostawiam pytanie, jak oceniacie to miejsce? Powinno zniknąć bezpowrotnie czy w jakiś symboliczny sposób upamiętnione?
Nie kojarzę tego miejsca, ale przyznam, że piosenki też. Może przy okazji tam zajrzę, bo mam blisko 🙂
Miejscówka, do której może przez cały kraj nie ma co jechać, ale będąc w pobliżu warto zajrzeć.
Jestem na nie. Nie wygląda to estetycznie, a jako plac zabaw? Moja głowa tego nie przyjmuje haha
Rozumiem. Znając dzieciaki to dla nich Dinseyland. Ja się chyba sprzyjam ku opcji jakiegoś „upamiętnienia” i rozbiórki 😉
Znam to miejsce, mam zaznaczone na swojej mapie „must see”, ale nigdy do tej pory nie udało mi się tam dotrzeć. I chyba już się nie uda z tego co piszesz , wielka szkoda …
O! Nie wiedziałem, że znasz! 🙂 Super! Wyrok zapadł, może jakieś odwołanie. Czuję pod skórą, że to będzie się ciągnąć do następnego roku.
Znam to miejsce od lat i tych ludzi dzieci domnie to chore to miejsce powinno zostać jak jest mają zawsze fajnie miło koło nich przejeżdżać niech się wezmą za co innego ulice chodniki domy klatki ludzie żyją w 21 wieku tragicznie a biorą się za rzeczy że obłęd to miejsce powinno zostać to jest ich dom jedyni ludzie którzy się odruzniaja od innych
I jakie losy dalsze? Przecież to jest coś co wyróżniać może region, dlaczego urzędnicy nie pomysliliby o wsparciu osoby która wygrala z choirobą i uzależnieniem?
Na ten moment miejsce jeszcze istnieje. Wiadomo, łatwiej burzyć niż budować. Niestety.