Kraków mnie znudził. Pośpiech, zakorkowane ulice i rynek nabity ludźmi jak pociąg w sierpniu mknący nad polskie morze. Magia prysła. Z drugiej strony jest to miejsce, z którym łączy mnie specyficzna więź i kilka fajnych wspomnień. Ciężko uciec od tego miasta. Po długiej nieobecności postanowiłem tu wrócić i spędzić jeden dzień oglądając je z innej perspektywy. I tu przyszła mi z pomocą moja druga pasja – muzyka.
Kraków w piosenkach przejawia się dosyć często. W tych patriotycznych nawet bardzo. Bądź co bądź, wolę jednak te mniej wyniosłe. Przeczesałem mózg w poszukiwaniu kawałków z Krakowem w tle, przesłuchałem je, naniosłem na mapę i okazało się, że idąc muzycznym szlakiem można sporo zobaczyć. Wystarczająco na jeden dzień. Jeśli zatem chcielibyście zabrać kogoś na taki nietypowy spacer ten wpis jest dla Was. Ja zabrałem ze sobą 4 niewiasty 😉
Barbakan i Brama floriańska
Jadąc taką ekipą, najlepszym rozwiązaniem okazało się zabranie samochodu. A przynajmniej do czasu, kiedy trzeba było znaleźć miejsce parkingowe. Jako, że człowiek bywa zwierzęciem leniwym (mimo wszystko!) trochę czasu to pochłonęło. Po niemałym sukcesie znalezienia miejsca udaliśmy się pod pierwszy punkt naszego spaceru – Barbakan. Miało być o muzyce, więc nie będę zanudzał historią. Ambitni doczytają 😉
Barbakan przeplata się w piosence zespołu Happysad „Krakofsky”, a leci to tak: „Przerażeni turyści uciekają w pośpiechu, jakiś kamień z Barbakanu stoczył się po piachu, na kogo na kogo, na mnie czy też na Ciebie?”. Co autor miał na myśli – osądźcie sami.
Stojąc pod Barbakanem nie sposób, nie zauważyć średniowiecznej baszty z bramą. Kraków szczyci się nią od…, a miało nie być historii. Brama Floriańska trochę wyłamuje mi się ze schematu, bo w piosenkach tutaj opisanych nie występuje, ale jest ważnym punktem na muzycznej mapie. Tutaj do świadomości słuchaczy przebijał się niejaki Maciej Maleńczuk. Dzisiaj w tym miejscu również można spotkać wielu grajków, którzy próbują swoich sił.
Krakowski rynek
„W sobotę ciągnie się na rynek…”, śpiewa Maanam w piosence „Ocean Wolnego Czasu-Kraków”. Dzień naszej wycieczki wypadł również w sobotę i hmm, chyba całe miasto ściągnęło na rynek. Ciężko było przejść, żeby nie wpaść na kogoś, zręcznie wymijać wszystkich „ulicznych artystów” i nie zginąć pod kołami bryczki.
Rynek to zdecydowanie najbardziej rozpowszechnione miejsce w utworach muzycznych tutaj zaprezentowanych. O sercu miasta śpiewa Grzegorz Turnau z zespołem Pod Budą: „Złote nuty spadają na Rynek i muzyki dokoła jest w bród, po królewsku gotuje Wierzynek, a kwiaciarki czekają na cud…” w piosence „Nie przenoście nam stolicy do Krakowa”.
Swoje trzy grosze wtrącają Chłopcy z Placu Broni: „Ratuszowy zegar prawie zawsze chodzi źle, nikt tu czasem nie przejmuje się…” czy „Strażak zawsze obok hejnał gra, do re mi sol cis, cisis hes i fa…„.
Wspomniany wyżej Maciej Maleńczuk w hardych słowach rozprawia się z kultowym dla niektórych miejscem „Kraków piękny trochę śmierdzi a poza tym po staremu, W Piwnicy pod Baranami banda zgredów i szpanerów…”
ulica Bracka/Gołębia
Po przedarciu się przez tłum udaliśmy się na ulicę Bracką. W uszach szumiał nam jeszcze gwar rynku, ale ulica okazała się przyjaźnie pusta. To chyba najbardziej znana ulica w Polsce. Przynajmniej ze słyszenia. Przewija się w piosence Grzegorza Turnaua „Bracka”: „A w Krakowie na Brackiej pada deszcz…„. Deszcze nie padał, ale było urokliwie.
Gdzieś mniej więcej w połowie ulicy Brackiej, odchodzi od niej ulica Gołębia, o której śpiewał Marek Grechuta i zespół Myslovitz w piosence o prostym tytule „Kraków”. Znacie? „W uśmiechach turystów rynek tonie znów, ktoś zakrzyknął głośno, błysnął flesz, na Gołębiej twój, płaszcz zaczepił mnie…„.
Wawel
Wróciliśmy się na ulicę Grodzką i podeszliśmy pod Wawel. Dacie wiarę, że byłem tam pierwszy raz? W każdym razie miejsce to wywarło na mnie takie wrażenie, że będę tu wracał częściej. O Wawelu i Dzwonie Zygmunt w piosence śpiewa wcześniej już wspomniany zespół Happysad: „Przerażeni turyści uciekają przerażeni, Wawel trąca tynkiem, Wawel trąca kamieniem, na kogo na kogo na mnie czy też na ciebie…” i „Przerażeni turyści uciekają galopem, Dzwon Zygmunta zatoczył koło, runął w dół ze stropem…„
Wisła w Krakowie
Nad brzegiem królowej rzek kończył się nasz spacer. Idealnie, żeby usiąść nad jej brzegiem i napawać widokiem. Zdecydowanie polecamy przejść na drugą stroną, bo krajobraz ciekawszy i tłum mniejszy. Tutaj też solidnie się zmęczyliśmy, próbując zrobić „oderwane” zdjęcie na bloga Mariusza. O Wiśle w Krakowie wspomina pieśń patriotyczna „Płynie Wisła, płynie” ze słowami: „Płynie Wisła, płynie, Po polskiej krainie, Zobaczyła Kraków, pewnie go nie minie, zobaczyła Kraków, wnet go pokochała, a w dowód miłości wstęgą opasała…„. Ja jednak wolę wersję zespołu The Bill 😉
Kraków nie jest w naszym TOP 10 polskich miast. Ten wyjazd był jednak dla nas niespodziewanym małym odczarowaniem stolicy Małopolski. Czyżby ze względu na „muzykę łagodzącą obyczaje?”…
Wpis zainteresował Gazetę Wyborczą oraz Radio Kraków. Poniżej prezentujemy zapis rozmowy w radiu 🙂
Super pomysł na tekst 😊 Chciałam napisać, że nie kojarzę żadnej piosenki, a tu nagle: płynie Wisła płynie… 😊
Jak to nie kojarzysz żadnej? 😀 Przecież to same hity. Ale honor uratowany 😉
Nie sądziłem, że aż tyle piosenek o rakowie powstało 🙂
Uwierz, że jest tego więcej 😉
Super pomysł z połączeniem muzyki z miastem 🙂 Bardzo fajnie się czyta. Pewnie teraz będą w Krakowie w uszach będę słyszał prezentowane piosenki! :)))
Mam nadzieję 🙂 Cieszę się , że cykl się podoba 😉
Zdjęcie numer 6 – tam spotkasz mnie często na papierosie, bo w Pałacu pod Baranami mam swoje biuro 😉 Dzięki za inną perspektywę na Kraków!
Będę w Krakowie to sprawdzę 😉
Świetny pomysł na wpis! 🙂 a Kraków bardzo lubię 🙂
A cieszę się bardzo 🙂