Bytom śladami Karin Stanek, czyli wracam do muzycznych spacerów. 18 sierpnia obchodzimy kolejną rocznicę urodzin wielkiej (o tak!) artystki. „Pierwsza rokendrolówa”, „pierwsza idolka młodzieży”, „Miss Dynamit”, to tylko niektóre z przydomków piosenkarki. Kiedy śpiewała swoje hity „Autostop”, „Chłopiec z gitarą”, „Malowana lala” i wykonywała swój szalony taniec, młodzież szalała, a ówczesna władza drżała. Mimo to zawsze pozostawała skromną dziewczyną z Bytomia. I chociaż nie ma już jej z nami, to wierne grono fanów nie daje o niej zapomnieć. Zatem „jadymy z tym koksem” jak to mawiała.
Karin Stanek prawdziwe imię i nazwisko…
O narodzinach Karin Stanek krążą już legendy. Pierwsza dotycząca prawdziwej daty urodzenia oraz prawdziwego imienia i nazwiska. Co do drugiego – to żaden pseudonim artystyczny, a po prostu rzadkie imię. Karin Stanek nazywała się po prostu Karin Stanek 😉
Natomiast o dacie urodzin toczą się dyskusje sprowokowane osiągnięciem dużego sukcesu w młodym wieku oraz podjęciem przez nią pracy. Zdaniem niektórych piosenkarka zawyżyła swój wiek ze względu na chęć podjęcia pracy, aby wspomóc rodzinę. Akt urodzenia mówi jednak, że urodziła się 18 sierpnia 1943 roku, a nie 1946 roku.
Pierwsze lata swojego życia spędziła w domku u babci przy ulicy Chorzowskiej niedaleko kopalni Rozbark. Dzisiaj miejsce to już nie istnieje. Sama Karin, odwiedzając Bytom, udała się na poszukiwania budynku, ale wyprawa zakończyła się fiaskiem. Dzisiaj w tym miejscu stoją niezbyt urodziwe bloki. (zdjęcie jest symboliczne, przestawia kawałek ulicy Chorzowskiej).

Z domu babci pochodzi też jej wspomnienie o ogrodzie pełnym czereśni. Kiedy była małą dziewczynką, zbierała owoce i przychodziła na ul. Katowicką. Tam w cieniu nieistniejącej już kamienicy sprzedawała je mieszkańcom. Rozmarzona wzdychała, oglądając odjeżdżający tramwaj nr 6, łączący Bytom z Katowicami. I, chociaż to zaledwie kawałek drogi, dla niej póki co był to nieosiągalny świat.

Ciężka praca
W kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny położonym przy rynku, Karin przystąpiła do pierwszej komunii świętej. W tym dniu pierwszy raz także spotkała swojego ojca. Porzucił on rodzinę, kiedy była malutka. To właśnie ciężka sytuacja finansowa i liczna rodzinna (razem z artystką w domu było sześcioro dzieci) zmusiła Karin do podrobienia dokumentu, gdzie zawyżyła swój wiek i dostała pracę.

Tuż przy kościele, przy ulicy Strażackiej, znajduje się budynek szkoły podstawowej, do której chodziła.W szkole niestety nie ma żadnego upamiętnienia sławnej uczennicy. Jako anegdotę opowiada się, że jej pierwsza ocena z lekcji śpiewu to… dwója (dzisiejsza jedynka). Podstawówkę ledwo skończyła. Po prostu w pewnym momencie przerósł ją nadmiar domowych obowiązków. Karin jednak nie zapomniała jak ważne jest wykształcenie i już jako sławna piosenkarka zrobiła maturę i studia.

Początki pasji
W wieku 9 lat rodzina piosenkarki przeprowadziła się na jakiś czas na ulicę Podgórną, skąd dzieli nas już kilkaset metrów do ulicy Piłsudskiego 54 (dawnej ulicy Wolności), gdzie w końcu rodzina Stanków zamieszkała na dłużej. To właśnie w tym mieszkaniu mieszczącym się na parterze Karin w wieku 16 lat dostała swoją pierwszą gitarę. Podobno w miesiąc nauczyła się 120 chwytów! Dzisiaj w tym miejscu znajduje się bistro Koperek. Właściciel zadbał o to by upamiętnić sławną lokatorkę. Miło! Był także pomysł na pamiątkową tablicę na budynku, ale kamienica umiera zdewastowana. Wielka szkoda i wstyd.


W latach młodości piosenkarki w Bytomiu kwitł przemysł, ale mimo to rodzina Stanków żyła bardzo skromnie. Mama Karin zatrudniła się jako krawcowa, a Karin przejęła wiele obowiązków domowych.Tu, na Placu Grunwaldzkim, kiedyś było wspaniałe targowisko, a dzisiaj to nieco zaniedbany placyk. Tutaj młoda piosenkarka robiła najczęściej zakupy.

Kiedy Karin nie była zajęta grą na gitarze, uwielbiała chodzić na mecze Polonii Bytom. Była jej fanką do końca. Nawet kiedy koncertowała po Polsce nadal śledziła wyniki swojej ukochanej drużyny. Na trybunach krzyczała, gwizdała i dopingowała jak najbardziej zagorzali kibice. Sama zresztą jako nastolatka uwielbiała grać z chłopakami. Wychodziło jej to podobno całkiem nieźle.

Była też trzecia pasja dziewczyny – koncerty. Najczęściej koncerty odbywały się wtedy na Placu Sobieskiego.W miejscu, gdzie teraz stoi biblioteka (brązowo-beżowy budynek), ustawiano scenę, na której grały najpopularniejsze zespoły. Gdzieś z boku, zawsze z gitarą można było spotkać Karin uczącą się nowych przebojów, powiększając swój repertuar. Czy już wtedy przeczuwała swój sukces? Do spróbowania swoich sił na scenie przekonał ją chłopak.

Karin Stanek – Malowana lala autostopem na listy przebojów
W telegraficznym skrócie. Najpierw zakwalifikowała się do konkursu organizowanego przez Polskie Radio w Katowicach. Nie było łatwo. Powiedziano jej, że to konkurs od 18 lat, a ona wygląda na 12. Kiedy zaśpiewała miny komisji zrzedły. Finał był jej. Niestety albo „stety” na koncert finałowy spóźniła się i… uciekła. Kolejny był Bytom. Tym razem spróbowała swoich sił na przeglądzie zespołów. Zagrali tak żywiołowo, że dostali… dyskwalifikację. Publiczność była jednak tak zachwycona, że nikt już po nich nie wystąpił. Wybuchł mały skandal. Nadszedł rok 1962, Czerwono-Czarni szukali nowych talentów i znaleźli. Karin skradła ich serca, a potem całej Polski.
Z dnia na dzień stała się gwiazdą numer jeden. Szalała na scenie, a wraz z nią publiczność. Sale pękały w szwach, a Karin nie chciano wypuścić z koncertów. W 1969, z powodu tarć w zespole, odeszła i jej gwiazda praktycznie z dnia na dzień zgasła. Duża w tym zasługa ówczesnej władzy, mediów i kolegów z branży. Pisano o niej bzdury w gazetach (np. że występuje w spodniach, bo ma wytatuowane nogi albo że jedna jest krótsza), w telewizji wycinano fragmenty jej koncertów (np. występ na festiwalu w Opolu), a starzy znajomi zazdrościli jej, że tak daleko zaszła w tak młodym wieku. W końcu postanowiła wyjechać zagranicę, do Niemiec.
Powroty do Bytomia i śmierć
Do Bytomia wróciła dopiero w latach 90. Uwielbiała zatrzymywać się w hotelu Bristol na ulicy Dworcowej.Tam z rozrzewnieniem wspominała stare czasy. Tutaj też miały miejsce niekończące się godzinne rozmowy ze starymi fanami i przyjaciółmi.

Bytom odwiedziła także przy okazji obchodów swojego 35-lecia działalności artystycznej. Zagrała żywiołowy koncert w Bytomskim Centrum Kultury. 5 lat później świętowała 750. rocznice powstania miasta. Otrzymała wtedy odznaczenie od Prezydenta Miasta. Czuła się tu jak ryba w wodzie, chociaż starych, zniszczonych miejsc było jej żal.

Karin Stanek zmarła 15 lutego 2011 roku na zapalnie płuc. Bytom o niej nie zapomniał. Stowarzyszenie Ligii Kobiet Nieobojętnych przeprowadziło szereg akcji oraz zbiórek na rzecz upamiętnienia słynnej mieszkanki. Postarano się, aby jedną z ulic miast nazwać jej imieniem. Ostatecznie padło na plac przed BCK-iem. Wkrótce także na Placu Karin Stanek postawiono rzeźbę przedstawiającą artystkę.

Chociaż Karin nie ma z nami już od kilku lat, w głowach mieszkańców nadal żyje. Pogodna, wesoła i skromna dziewczyna z sąsiedztwa. Królowa bigbitu bez wątpienia. Karin w akcji (dla niecierpliwych od 1 minuty)
Świetny jest ten cykl! Czytam z zaciekawieniem i czekam na kolejną odsłonę!
Miło mi! Będzie więcej 🙂
Mam tyle lat, że pamiętam Karin, ale do dnia dzisiejszego nie znałam jej życiorysu. Fajny blog 🙂
Dziękuję za miłe słowa 🙂 Człowiek się całe życie uczy 😉
O proszę, fajne ciekawostki!
Dzięki! 🙂
W sumie, to nie postarzyła się jakoś mocno. Aczkolwiek te 3 lata więcej mogły w pewnych momentach rzeczywiście jej pomóc. Szkoda, że jej kariera nie potoczyła się dalej. Ale niestety historia zna wiele takich przypadków. Niemniej dzięki za ten spacer śladami Karin Stanek.
Miło było Cię oprowadzić 🙂
O proszę! Wygląda na to, że jej hity wcale nie są mi obce. Cieszy mnie fakt, że miasto o niej nie zapomniało. Swoją drogą, ciekawy cykl wpisów!
Dzięki! Miasto nie zapomniało ale niestety też trochę za słabo promuję artystkę. Myślę, że akurat temu miastu bardzo by to pomogło 😉
Fajny artykuł! A Bytom na Twoich zdjęciach jak nieBytom wyglada 😀
Bytom mimo wszystko potrafi zaskoczyć wieloma miejscami 🙂
Czaderski artykul! Wlasnie skonczylam czytac jej biografie, zawsze interesowala mnie ta artystka!
Cieszę się, że Ci się podobało! 🙂 Karin to dopiero była czaderska!
Była wspaniala wszyscy ją kochali,do dzisiaj nuce jej piosenki
Ponadczasowa artystka 🙂