Cieszyn śladami piosenki „Těšínská” chodził za mną od dawna i na początku właśnie taki miał być tytuł wpisu. Zawsze lubiłem to miasto, ale po odkryciu Nohavicy patrzę na to miejsce inaczej. Im bardziej wsłuchiwałem się w jego piosenki, tym bardziej chciałem je odkryć na nowo. Cieszyn oraz Czeski Cieszyn to bardzo ważne miasta dla Jaromira. Przespacerujcie się koniecznie ze słuchawkami na uszach.
Kim jest Jaromir Nohavica
Na początek jeszcze jedno pytanie. Znacie w ogóle Jaromia Nohavicę? Mam nadzieję, że jednak większość z Was odpowie twierdząco. To czeski kultowy artysta. Niepozorny Pan z wąsem, którego znają i słuchają miliony Czechów. Artysta związany z Ostrawą i Cieszynem, to ikona muzyki u naszych południowych sąsiadów. Cięty język, celne komentarze rzeczywistości i poczucie humoru – to wszystko znajdziecie u Jaromira. Jeśli jeszcze nie wierzycie, że to ktoś znany to wiedzcie, że jedna z planetoid w kosmosie nosi jego nazwisko 😉 No to spacerujemy!
Cieszyńska – pierwsza zwrotka
„Gdybym się urodził przed stu laty
w moim grodzie,
U Larischów dla mej lubej rwałbym kwiaty
w ich ogrodzie.”
Takimi słowami zaczyna się piosenka, która zainspirowała mnie do stworzenia tego wpisu. Od tego miejsca również zaczniemy zwiedzać Cieszyn. No to zaczynamy 😉
Ogród Larischów to zapewne dzisiejszy Park Pokoju znajdujący się przy ul. Regera. Do parku przylega Muzeum Śląska Cieszyńskiego, które kiedyś było rezydencją hrabiego Jana Larischa.
Cieszyn – rynek
Stąd udajemy się na rynek. Z tym miejscem wiążą się dwie historie związane z Jaromirem Nohavicą. Pierwsza to bardziej anegdota. Otóż do 1989 roku z powodów politycznych nie wolno było przekraczać granicy. Podobno kiedy złagodzono przepisy paszportowe niemal tego samego dnia artysta wraz z żoną i dziećmi odwiedził polski Cieszyn, w celu wypicia kawy na rynku. To musiało być straszne uczucie tyle lat patrzeć na miasto po drugiej stronie rzeki i nie móc go zobaczyć.
Druga historia wiąże się ze zlikwidowanymi tramwajami. Do 1921 roku kursowały z rynku w polskim Cieszynie do dworca w Czeskim. Informacje na ten temat znajdziemy w słowach piosenki:
„Tramwaj by jeździł pod górę za rzekę,
słońce wznosiło szlabanu powiekę…”
Cieszyn po drugiej stronie rzeki
Z rynku na most Przyjaźni dojdziemy ulicą Głęboką. Po jego przejściu warto na moment zejść nad rzekę. Widać stamtąd wystającą ponad drzewa Wieżę Piastowską. Oglądał ją też niemal codziennie Nohavica z okien swojego mieszkania na ul. Zelenej, marząc, żeby zobaczyć polski Cieszyn.
Po wejściu z powrotem na most Przyjaźni, znajdziemy się na ul. Głównej (czes. Hlavni trida), czyli dawnym Sachsenbergu. Odwołanie do tego miejsca również pojawia się w piosence:
„Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu,
w kamienicy Żyda Kohna…”
Przechodząc kilkaset metrów ulicą Główną, również natkniemy się na miejsce z piosenki – drukarnię.
„Gdybym sto lat temu się narodził,
byłby ze mnie introligator
U Prochazki bym robił po dwanaście godzin
i siedem złotych brał za to…”
Tutaj też kończy się nasz spacer. Warto jednak podejść kawałek dalej i posilić się „U Huberta”, żeby nabrać sił na powrót.
Epilog
Ps. Warto zajrzeć również na Cmentarze Żydowskie na Hażlaskiej (z mostu Przyjaźni idziemy ul. Zamkową, aż dojdziemy do ronda i tutaj szukajcie Hażlaskiej). Może to właśnie tutaj pochowany został żyd Kohn z piosenki?
Chociaż język czeski i język polski są dosyć podobne, poniżej wklejam link do naszej wersji językowej. Dla kogoś, dla kogo, to będzie pierwszy kontakt z Jaromirem Nohavicą to pewne ułatwienie 😉 Generalnie zachęcam do zapoznania się z polską płytą „Świat wg Nohavicy”, a następnie przesłuchanie piosenek z płyty w języku czeskim. U mnie tak zaczęła się fascynacja twórczością Jaromira, jak i czeską muzyką.
Z przyjemnością przeczytałam artykuł mając w głowie muzykę Jaromira. Fajnie napisane Jarku 🙂
Dziękuję 🙂 Muszę przyznać, że i mnie strasznie rajcują te wpisy 🙂
Ze wstydem muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie słyszałam o Jaromirze 🙁 Natomiast kiedyś udało mi się przejazdem zawitać w Cieszynie, jednak nie miałam pojęcia, że jeździły tam tramwaje 🙂
Hehe, też mnie to czasami dziwi, że niesamowicie popularny muzyk u naszych południowych sąsiadów, u nas może być przez większość nie kojarzony 😉
Drobna uwaga. Tramwaj cieszyński jeździł z Rynku w polskim Cieszynie do dworca w polskim Cieszynie. Bo wtedy był jeszcze jeden Cieszyn. Dopiero po inwazji Czechosłowacji na Polskę i ustaleniu granicy na Olzy mamy do czynienia z Czeskim Cieszynem. Wtedy też cieszyński tramwaj po kilkunastu latach kursowania został zlikwidowany.
Dzięki za wyjaśnienie 🙂 Pisałeś na facebooku, że są plany powrotu ale brak funduszy. A czy wiadomo jaką trasą jeździłby, gdyby fundusze się znalazły?
Cieszyn kojarzę tylko z przesiadki na pociąg do Pragi kilka dobrych lat temu 🙂 Ale twórczość Jaromira oczywiście znam!
Robiłem dokładnie tak samo. Bus z Katowic, potem na drugą stronę i Czechy stały otworem 🙂
I już wiem kim jest jaromir! 😀 Przy kolejnym pobycie w Cieszynie inaczej spojrzę na to miasto. 😀
Nie znałaś Jaromira? 😉 Śmieje się. Zrobiłem test wśród znajomych 3/4 nie zna 😉
Jaromira niestety nie znaliśmy, a warto zwrócić na niego uwagę. Spacer jego śladem to świetny sposób na poznawanie Cieszyna. Dzięki za ten wpis.
Cieszę się, że wspomniałeś o tym, że mimo tego że jest on mało znany, to warto go jednak poznać. Świetne podejście 🙂
Uwiebiam zwiedzać według jakiegoś motywu przewodniego, czyimiś śladami na przykład. Rok temu zwiedzałam Moskwę śladem Mistrza i Małgorzaty. Cieszyn odwiedziłam, ale czuję, że poznałam go dość powierzchownie i chętnie zajrzałabym tam kiedyś znowu 🙂
Doskonale Cię rozumiem. Stąd ten blog 😉 Zwiedzanie czyimiś śladami jest arcyciekawe. Stare miejsca, zyskują nowe znaczenie.